niedziela, 18 listopada 2012

Chapter Five


(…)-Przykro nam, ale wszystkie miejsca są już zajęte. Bardzo nam przykro- rzekł ze swoim irlandzkim akcentem, automatycznie ulatniając się z… Zaynem z poza mojego zasięgu. Zachowanie gwiazd z lekka mnie przeraziło. Stałam przez chwilę w osłupienie. Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu, i wszelkie wspomnienie powróciły…

-W mojej grupie są jeszcze wolne miejsce.
 W przeciągu mikrosekundy odwróciłam się w stronę tajemniczej osoby. W mojej głowie kumulowała się multum wszelakich myśli… A może obaw? Sama nie wiem. Ten dotyk przypominał tylko jedną osobę. Osobę, którą nigdy już nie chciałam ujrzeć.

Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, osobą tą okazał się niebieskooki brunet, który z wpatrywał się z wielkim uśmiechem w moje tęczówki. Na przełomie kilku sekund, można było stwierdzić, że optymizm, który od niego pałał, mógłby obiąć cały świat. Ba, nawet wszechświat.
Nie można było również nie wspomnieć o jego budowie. Stojąc kilkanaście centymetrów przede mną wydawał się o wiele przystojniejszy i wyższy. Czerwono-biała koszulka, opinała jego idealnie wyrzeźbione ciało, a kości policzkowe wyrzeźbione niczym u Apolla. Usta pełne, malinowe, wygięte w szczerym uśmiechu.
A  ja? No cóż.. dziewczyna z w przybliżeniu nieokreślonym kolorem włosów, spiętych groteskową klamrą, formującą kok. Luźny szarawy dres, za duża bluza i z wielkim kapturem a’la dementor. Skarpetki w groszki i do tego kapcie, w formie hipopotama* W taki oto sposób codziennie przedstawiała się Valerie, nie mogąc choć raz wyglądać jak człowiek..
Lecz jak na Adams przystało, nie mogła pozwolić sobie na chwilę słabości. Z impetem zrzuciłam dłoń chłopaka ze swojego ramienia. Zacisnęłam usta w cienką szparkę, zaciskając  ze zdenerwowania pięści. Chłopak od razu odczytał, co chciałam przekazać  przez swoje zachowanie. Otworzył usta, lecz widząc moją wściekłość, automatycznie zamknął je z powrotem.

-Nigdy więcej, nie nachodź mnie „Szanowny Panie Gwiazdo” i nie dotykaj- wysyczałam , kreśląc w powietrzu cudzysłów-Innych też tak straszysz?

Na twarzy „paskowanego” ponownie wykwitł uśmiech, ukazujący rządek białych zębów. „Idiota, nadzwyczajny idiota”.
Nastała niepokojąca cisza, która nie mogło zwiastować niczego dobrego. Chłopak ciągle się uśmiechał, a ja nie mogłam nic odczytać z jego twarzy. Czułam się jak.. jak? Właśnie jak? Zażenowana, zdumiona, wkurwiona? Tak, to najlepsze określenie.

-Może byś odpowiedział łaskawie, tak nic nie znaczącej śmiertelniczce jak ja, jeżeli sława nie zlansowała ci na tyle mózg – zaintonowałam, krzyżując ręce na piersi.

Czy ci wszyscy celebryci muszą się tak zachowywać? Rozumiem, stoją nade mną o kilka rang wyżej pod względem materialnym, no ale proszę… I jeszcze to zachowanie. Z punktu widzenia osoby trzeciej, wydawać by się to mogło słodkim przekomarzaniem lecz dla mnie takie słowa nie istniały. Ni jeszcze w tym czasie…

-Oh, przepraszam. Nie chciałem cię w jakikolwiek sposób urazić-odpowiedział, gestykulując przy tym jak nienormalny-Jestem Tomlinson. Louis Tomlinson.

Przedstawił się niczym filmowy James Bond, wyciągając w moją stronę swoją prawą dłoń i bezwiednie puszczając oczko. Nie zareagowałam ma owy gest, niczym zakochane fanki. Wywróciłam oczyma, na co chłopak mimowolnie zareagował. Opuścił swoją  dłoń lekko zdezorientowany. Przystąpił z nogi na nogę, teatralnie drapiąc się po głowie, po chwili zadając pytanie.

-A więc.. podobał ci się nasz występ?
-Yyyy… w ogóle do czego ty zmierzasz? Wybacz, ale nie jestem jedną z twoich faneczek. I najlepiej byłoby, gdybyś mnie łaskawie przepuścił, bo chcę udać się do pokoju- bezczelnie skwitowałam, po czym dopiero później ugryzłam się w język. Chłopak chciał być najzwyczajniej uprzejmy, a ja odebrałam to od razu w formie ataku. Zachowałam się zupełnie tak samo jak w stosunku do Sally. A przecież przyrzekałam samej sobie, że próbuję z tym skończyć. ..No cóż, na postanowieniach się skończyło.

"Łatwiej odbudować zburzone miasto niż zburzone zaufanie…”

Tomlinson ponownie został oszołomiony moją jakże inteligentną i uprzejmą wypowiedzią. Jedynie co w tym czasie mogłam uczynić, to wzruszyłam bezradnie ramionami, mając nadzieję, że w najbliższym czasie go nie spotkam. Wyminęłam chłopaka, próbując nie odwracać się za siebie, lecz po chwili usłyszałam ciepły głos dobiegający zza placów, co zmusiło mnie do odwrotu.

-To jak, przyjdziesz jutro na te zajęcia?- zapytał po raz ostatni, tym razem nutką rezerwy w głosie.
-A mam jakieś inne wyjście?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, próbując zawrzeć  w nim cień optymizmu. Louis obdarował mnie swoim szczerym uśmiechem, poprawiając w ten śmieszny sposób szelki. Nie wiedząc czemu, wywołało to w mojej głowie zamęt, ale bardzo pozytywny zamęt. Odwróciłam się w stronę ciemnego korytarza, rozmyślając nad tym, dlaczego człowiek, którego poznałam zaledwie 3 godziny temu, potrafi poruszyć we mnie tą pozytywną cząstkę, a ja zachowuję się jak arogantka. I ciągle miałam nieodparte wrażenie, że skądś kojarzę znaną gwiazdę muzyki…
                                                                         *
1 new messages
From: Paul
Jak ci minął dzisiejszy dzień? (; x


To: Paul
Wiesz, nawet nieźle. Nie licząc kilku incydentów...

1 new messages
From: Paul
Tzn.? Jakich incydentów?


To: Paul
Ponownie wszystko zaprzepaściłam. Znów zachowałam się jak idiotka. No bo co mam zrobić, skoro ta osoba mnie tak denerwuje a zarazem przyciąga? Ugh. Sama siebie nie rozumiem ._.


1 new messages
From: Paul
Ej, nie przejmuj się.
Wszystko się ułoży. A tak przy okazji, też poznałem dziś pewną osobę… Nie wiem, czy z nią było coś nie tak, czy ja jestem jakiś przewrażliwiony, ale wydawało mi się, że potrzebuje pomocy…


To: Paul
przypadek, a może..


-Valerie, czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mogłabyś się na chwilę oderwać od tego telefonu-wrzasnęła Sally, rzucając we mnie swoim różowym sweterkiem. Uwierzcie, to nie jest miłe oberwać z przesiąkniętego lawendą ubrania, w czasie wykonywania ważnej czynności. Od niechcenie podniosłam głowę z nad aparatu, rozciągając się przy tym jak kot, na ciasnym, ale wygodnym łóżku. Odłożyłam aparat na stolik z zamiarem późniejszego odpisania, siadając po turecku i wpatrywałam się w roześmianą dziewczynę.

-A więc o czym mówiłaś?- przybrałam jeden z najuprzejmiejszych tonów, bawiąc się troczkiem od dresu.
-No o Harrym, a o kim- zatrzebiotała swoim piskliwym głosem Sally ubrana w RÓŻOWĄ białą piżamę, z wdzięcznością kładąc się na swoim RÓŻOWYM łóżku, obitym RÓŻOWĄ tapicerką, przykrytym RÓŻOWYM prześcieradłem i kołdrą w RÓŻOWE serduszka. Jedynie poduszki miały kolor delikatnego wrzosu. Nigdy nie mogłam tego pojąć, dlaczego dziewczyna tak ubóstwia ten kolor. Dziewczęcy.. nie wątpię. Może po prostu ja byłam jakaś dziwna. No cóż.. raczej po mojej CZARNEJ kołdrze z CZARNYMI poduszkami innych wniosków nie można wyciągnąć, prawda?

-A tak, oczywiście. Zapewne jesteś wniebowzięta, że mogłaś poznać taką sławną osobistość jaką jest sam Harry Styles?- zapytałam, z dozą sarkazmu w głosie. Dziewczyna w przeciągu mikrosekundy szarpnęła swoją różową poduszkę i cisnęła w moją stronę, skandując, cytuję:

„Nigdy nie śmiej się z mojego Haroldzika”

Nie mogąc opanować śmiechu, o mało co nie spadłam z łóżka, przez co Sally również opanował atak głupawki. Przez całe 10 minut wiłyśmy się ze śmiechu na podłodze. Nagle poderwała się z impetem w górę,klaszcząc jak oszalało, choć było grubo po północy. Uciszyłam dziewczynę, choć ta nadal nie mogła opanować swojego oszołomienie. Wreszcie odparła zdyszana

-Wiesz… Kathy mi mówiła, że Jade słyszała, że Caroline widziała…
-Mów wreszcie!- zaśmiałam się, widząc pocieszną minę Sally.
-No, że rozmawiałaś z samym Louis’m i będziesz chodzić na jego zajęcia?!

Zabawnie przekręciłam oczyma, patrząc z politowaniem na koleżankę. Tak, rzeczywiście miałam się z czego cieszyć. Sam Louis Tomlinson do mnie zagadał, bo zauważył taką tępą dziewczynę, która nie może sobie z niczym dać rady. Taaaak, świetlana przyszłość mnie czeka. ..
                                                                              *
*z punktu widzenia Louis’ego*

-I co, poznałeś wreszcie tą Valerie?- powitał mnie, jak zwykle, roześmiany Niall z wielką kanapką w dłoni, uchylając się zza framugi drzwi od kuchni. Zmęczony po dniu pełnym wrażeń opadłem na kanapę, zajmowaną już przez Harry’ego i Zayn’a, grających na konsoli. Odłożyłem moją gitarę w kąt skromnego pokoju i przyglądałem się jakże makabrycznej grze dwóch przyjaciół. Rozumiem, żeby grać w Fife, to jest przynajmniej fajne, a nie te całe strzelanki. Zero przekazu i jakiegokolwiek rozwijania zainteresowań. 

„Boże, ja chyba już się starzeje” pomyślałem, mimowolnie śmiejąc się do siebie.

-To jak, poznałeś ją wreszcie? Miałeś się dziś zapytać tych opiekunek gdzie jest pokój tej dziewczyny-zagaił ponownie Horan z miską chipsów i z Colą w dłoni. Ja nie wiem, gdzie ten człowiek tyle mieści.
-A..-podrapałem się po głowie, a drugą ręką oparłem się o kant sofy-nie jeszcze nie. Nie miałem dziś do tego za bardzo głowy. Za bardzo zaintrygowała mnie ta dziew...
Urwałem w połowie zdania, zdając sobie sprawę jaką gafę popełniłam. Choć raz w życiu chciałem zostawić coś dla siebie. Brawo Tomlinson, nigdy nie potrafisz trzymać gęby na kłódkę.

Chłopacy automatycznie zareagowali na moją chwilę zawahania. Horan automatycznie zaprzestał konsumpcję, Zayn i Harry zastopowali grę a Liam uchylił drzwi od łazienki, wychodząc w samym ręczniku. Cała piątka wpatrywała się we mnie z tym dziwnym zawadiackim błyskiem w oku.

-Jaka dziewczyna?!-cisnął Styles na cały pokój, najwidoczniej najbardziej zainteresowany całą sytuację. Po chwili cała trójka zaczęła mu wtórować. Wywróciłem oczyma, robiąc tzw. facepalm’a, myśląc jakie z nich niewyżyte dzieci.

„Tomlinson, ty naprawdę się starzejesz”

-Normalna, a jaka?- skwitowałem, i panowałem nad tym, aby mój głos zabrzmiał jak najbardziej neutralnie-Chodzi o tą, którą Horan nie chciał przyjąć do swojej grupy. Więc zaproponowałem jej Kołacznie do mojej.
Spojrzałem znacząco na Niall’a, lecz ten w ogóle się nie przejął. Dobrze wiedziałem, że w jego grupie było wiele wolnych miejsc, ale blondas od razu stworzył sobie jakieś zastrzeżenia do biednej dziewczyny. 

-Fakt, dziwna była.-wypalił nagle Irlandczyk, ponownie wcinając miskę niezdrowych dla jego organizmu produktów-Już na początku się dziwnie jakoś zachowywała. Jej ton głosu, taka arogancka. Ona…
-Nie obrażaj, póki kogoś nie poznasz, Horan!- wybuchłem, w sumie nawet nie wiedząc nawet dlaczego. Przecież nawet w 1% nie poznałem owej dziewczyny, ale nie chciałem żeby ktokolwiek ją oceniał. Jakbym skądś ją pamiętał, albo… To jest naprawdę dziwne.

Niall automatycznie spojrzał mnie z tzw. wielkim WTF na twarzy. Potrząsnęłam jedynie głową z politowaniem i utkwiłem wzrok w TV, na którym ponownie rozświetlił się ekran gry. Widocznie Zayn i Loczek nie mieli zamiaru wdawać się w dyskusję na temat tajemniczej nieznajomej.

-Wiesz…- ponownie odezwał się Horan, po chwili milczenia-Przynajmniej, mogę ci przyrzec, że ta dziewczyna jest stu procentowym zaprzeczeniem twojej Valerie. Tą dziewczynę na pewno możesz wykreślić.

„Tak, rzeczywiście mnie pocieszyłeś” pomyślałem, nie odpowiadając na ripostę kolegi. Z niewiadomych przyczyn, tym razem mojej głowy nie zaprzątała Valerie, a tajemnicza brunetka z zielonymi jak wyblakła trawa oczyma. Czułem, że muszę jej pomóc…
_______________

*<klik>

Witajcie ponownie ! (; 
Myślałam, że dłużej zajmie mi napisane kolejnego rozdziału, a proszę... To wszystko dzięki wam. Komentarze od Was dają na prawdę niesamowitego kopa. 

A teraz kilka ważnych spraw:


*Po pierwsze, mam nadzieję, że podoba wam się ten szablon bloga. Po prostu chciałam jakiejś zmiany. (; Wygodnie Wam się czyta, czy coś zmienić? 

*Po drugie, wiem że teraz trochę namieszałam w RAI. #mvahahahh Czy to ta Valerie, a może jakaś inna? O tym przekonacie się w nextach :D
*Co do następnego. Myślę, że pojawi się w dopiero w czasie Świąt. Teraz muszę skupić się na lekcjach. Wybaczcie :x

Coś mi się wydaję, że trochę nieskładnie napisałam, ale jest dopiero 7:42, więc mój mózg jeszcze w pełni nie funkcjonuje xD


Zostawcie oczywiście po sobie jakiś ślad (;


Dobijecie znów do 8 komentarzy? *le marzy*


See Yaa, Yuumy ! (:





TT: NagaShaaw
Tutaj możecie zadawać pytania. Nie tylko związane z opowiadaniem (: : ASK



8 komentarzy:

  1. może to zabrzmi przereklamowanie, ale UWIELBIAM CIĘ!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę no! Dlaczego nie poszukał Valerie? Dobra, rozumiem, wszystko ma się dziać powoli, potrzymać nas w napięciu sratatata ;p
    Rozdział, jak zwykle świetny, czekam na kolejny i pozdrawiam :)

    youbringmesadness.blogspot.com - dopiero się rozkręca :)
    uwannasaygoodnight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!! KOCHAM CIE!!!!
    TWOJE OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE!!
    czekam na nexta i zapraszam do siebie: http://show-me-the-lovee.blogspot.com/
    przepraszam jeśli uznasz to za spam ;P xx.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!! Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej zajrzyj do mnie do nominowanych ;D
    www.theoryoflove2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój komaentarz jest już 6 :D
    Bardzo mi się podoba, ten rozdzal
    i jestem pewna, że ta dziewczyna to Valerie :)
    Ubóstwiam twojego bloga ^^
    Buziaczek :***
    poczekam nawet do świąt, ale żeby byl :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest boskii!! Sorki, że dopiero teraz komentuję, ale tak jakoś wyszło, że nie zauważyłam, że u CB. nowy rozdział, gapa ze mnie ;( Rozdział jest jak zwykle świetny i cudowny ;p

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/


    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na prawdę wspaniały! Bardzo mi się podobał. Kiedy następny? <3

    OdpowiedzUsuń