sobota, 23 marca 2013

Chapter Ten

MUSIC

*Sally*
‘No pięknie. Znów się spóźnię na śniadanie’ pomyślałam, szukając jakiegoś stosownego sweterka do wrześniowej pogody. Niestety, i tym razem pogoda skąpa byłA nam ofiarować choć odrobinę jesiennego słońca. Jak zawsze musiał padać deszcz. Od tych 17 lat, odkąd się tu urodziłam NIGDY jeszcze nie zawitała do nas ta prawdziwa jesień, którą ukazują w programach telewizyjnych. Ja się pytam dlaczego? Też bym chciała sobie wychodzić na spacery do tych kolorowych parków i rzucać się z przyjaciółmi w sterty liście… No może nie samemu się w nich turlać, bo nie chcę się ubrudzić, ani zepsuć fryzury, lecz oglądać innych w takich pozycjach byłoby ciekawie.
Wreszcie wyciągnęłam z mojej, niestety mało obszernej szafy różowy sweterek w czarne serduszka. Wiem, że wszyscy uważają to za dziecinadę, ale ja naprawdę uwielbiam ten kolor. A nieskromnie mówiąc, naprawdę mi pasuję. Zawsze marzyłam o tym, aby Valerie też coś takiego założyła. Jej brązowe włosy są stworzone do tego, aby nosić jaskrawe dodatki. Niestety w jej szafie takich gadżetów nikt nigdy nie znajdzie. A’propo szafy, to nie mogę pojąć, jak one mieści w niej swoje wszystkie ciuchy. Jej mebel jest jeszcze węższy od mojego, a na dodatek oddała mi jedną półkę. Wow…
Pędem pognałam w stronę mojej toaletki, zawiązując niedbale różową kokardką swojego koka. Założyłam kilka bransoletek i wreszcie byłam gotowa do wyjścia. Lecz tym razem miałam jeszcze jedno zadanie. Turkusowy kalendarz na w prawym rogu naszego pokoju wskazywał datę:


23.09.2013

a pod spodem dopisane było :


Urodziny Valerie

Tak, właśnie dziś Valerie kończyła osiemnaste urodziny. Wiedziałam, że to magiczna data dla niej i chciałam, żeby jak najlepiej ją uczciła, a potem zapamiętała. Największe problemy za to miałam z wyborem prezentu. Niby dziewczyna nie była wybredna, lecz chciałam aby prezent jej się spodobał. Otworzyłam moją szkatułkę z różnymi dziwactwami, wyjmując z niej małe, pudełeczko. Wewnątrz znajdowała się się…
Moje rozczulania się nad drobnym przedmiotem przerwał donośna melodia, a dokładnie Heart Attack w wykonaniu One Direction (no bo Harry ma tam cudowną solówkę) dobiegająca z mojego telefonu. Ślamazarnie zwlokłam się z przed toaletki i ruszyłam w stronę aparatu, rzucając się na łóżko. 
-Tak Valerie, zaraz schodzę. Przepraszam, ale musiałam się jeszcze ogarnąć. Wiesz, te babskie sprawy…- wyszczebiotałam do telefonu, nie patrząc nawet kto jest adresatem rozmowy. Bo to mogła być tylko Valerie, chyb…|
-E…- wydukał męski głos, a ja o mało co nie spadłam z posłania. Nie licząc tego, że spaliłam największego buraka wszechczasów, zrobiłam z siebie największą idiotkę. Pierwszą moją myślą, było jak najszybsze odrzucenie połączenia. Ale wtedy zdałam sobie sprawę, że to i tak nic nie da. Próbując opanować moje zawstydzenie, ponownie rozpoczęłam rozmowę.
-Przepraszam, myślałam że to moja przyjaciółka. W jakiej sprawie pan dzwoni?- zapytałam, udając jak najbardziej opanowany ton głosu, na jaki w owej chwili było mnie stać. Czułam, że mężczyzna jest rozbawiony całą tą sytuacją, lecz chwilę później ze stoickim spokojem zabrał głos.
-/Yyy. Cześć Sally. To ja, Louis. Louis Tomlinson. Mam do ciebie ważną sprawę.
Moje serce zatrzymało się na ułamek sekundy, przez co o mało telefon nie wypadł mi z dłoni. Wybałuszyłam oczy, stojąc jak słup soli, nie wiedząc co powiedzieć.
-O boże, Louis. To naprawdę ty?! O boże, o jezu, skąd masz mój numer? Pewnie Harry ci dał..
-/Sally, ja…
-A nie, przecież Harry’emu też nie dawałam. To pewnie od Valerie…
-/Sally, uspokój się…
-Boże, boże? Mów, po co dzwonisz.-nadawałam jak zaczarowana, nie mogąc opanować swojego podekscytowania-Jezu, mój idol do mnie dzwoni. Sam z siebie. I ma jeszcze do mnie ważną sprawę…
-/Czy mogłabyś się uspok…
-A jest z tobą może też Harry? Bo chciałabym…
-/Sally, z łaski swojej ZANKNIJ SIĘ!- wrzasnął podirytowany chłopak, akcentując dwa ostatnie słowa. Nastała cisza, lecz ten po chwili się roześmiał.
-No, widzę że czasami również też słuchasz swojego idola.-oznajmił ciepłym głosem, rozładowując tą niezbyt przyjemną atmosferę.
‘Sally, ogarnij się. To tylko twój idol’
Dobra, to jednak nie było dobre wytłumaczenie.

-Mów, o co chodzi-powiedziałam jak najbardziej opanowanym tonem, próbując ponownie nie zrobić z siebie idiotki, szukając kluczy od pokoju.
-No bo widzisz…- zaczął Tomlinson z pewną nutą tajemniczości w głosie.-Dziś są urodziny Valerie i mam pewną niespodziankę dla niej. Ale ty musisz mi w tym pomóc.
Wiedziałam, Tomlinson zawsze coś wymyśli…

*Valerie*
‘Brad Pitt ma nowego psa. Nazwał go Humie!’
Taki tytuł nosił dzisiejszy, główny nagłówek artykułu w The Times. Siedziałam przy stoliku w stołówce, męcząc miskę płatków, czytając tamto badziewie i czekając na Sally. Myślałam, że to ja mam problemy z ogarnięciem się z rana, lecz ta dziewczyna przekraczała wszelkie możliwe granice. Ile można się stroić? Przecież idziemy do szkoły, a nie na wybory Top Model…
Tym razem, jednak wiedziałam, że nie to ją zatrzymało. Już od kilku dni trzebiotała o moich urodzinach jak nienormalna. Teraz pewnie szukała prezentu dla mnie, bo nie mogła się do niego dokopać w tej zagraconej szafce.
Nie żebym narzekała... To naprawdę bardzo miłe z jej strony, że chcę mi sprawić jakąś niespodziankę. Doceniam to, na ale… Nie rusza mnie zbytnio fakt, że jestem już pełnoletnia i zaraz będę musiała opuścić jedyne miejsce, gdzie mogę czuć się bezpiecznie. Co prawda, dom dziecka zapewnia mi schronienie do ukończenia szkoły, ale i tak wiem, że muszę już zacząć żyć na własną rękę. A do tego mi nie spieszno. Znając życie, nie znajdę pracy w małym Doncaster, a jeżeli będę chciała rozpocząć studia, to najbliżej będzie mi do Londynu. A tam, powrócą pewnie wszystkie wspomnienia…

-Cześć Valerie!- przywitała się promiennie Valerie, siadając na przeciwko mnie, zarzucając swoim grubym, miedzianym warkoczem-Radzę ci trochę przyspieszyć ze śniadaniem, bo spóźnimy się do szkoły. A jak się nie mylę, masz dziś test z biologii!

Właśnie, na dodatek biologiczka musiała zapowiedzieć sprawdzian. Widziałam jej uśmiech, gdy wpisywała termin testu do dziennika. Automatycznie jej się wyświetlają  urodziny uczniów. Boże, jak ja nie cierpię tej baby. 

Ponownie wlepiłam wzrok w swoje śniadanie, próbując zjeść jeszcze trochę.
Ale..
Wait..
Zwróciłam wzrok na dziewczynę, przyglądając jej się badawczo. Siedziała na wprost mnie, przeglądając The Times jak nigdy by nic. Miała tak rozradowaną twarz, jakby przed chwilą zamieniła pogawędkę ze swoim idolem. Jakby zupełnie zapomniała o moich urodzinach. 
{jeżeli czytasz ten rozdział, napisz w komentarzu UP ALL NIGHT. z góry dzięki autor xx} Nie żebym teraz była tym zszokowana, bo szczerze mówiąc nie chciałam niczego świętować, ale ta sytuacja była podejrzana. I wydawała się nad zbyt spokojna…
Wstałam z miejsca, biorąc swoją czarną, skurzaną torbę, odkładając tacę z naczyniami do okienka ze zmywakiem i ruszyłam w stronę wyjścia. Sally automatycznie pognała za mną, rozpoczynając swoje wywody na temat swojego dzisiejszego, jakże ‘intrygującego’ snu.
-Sally, nie pamiętasz jak dziś jest dzień?- zapytałam ni stąd nie zowąd, wlepiając w nią wzrok. Dziewczyna wpierw zmarszczyła brwi, a potem się rozpromieniła.
-No pewnie… przecież dziś środa!- krzyknęła i ruszyła przed siebie, wymachując swoją różową torbą.
Przystanęłam na chwilę, kiwając głową z dezaprobatą.
Coś jest tutaj nie tak…

~W tym samym czasie~
*Louis*
-Tak, tak Sally. No to wszystko ustalone…Hmm.. spróbuję..Tak, pozdrowię Harry’ego… Tak, trzymaj się... Do zobaczenia..-zakończyłem rozmowę, rzucając telefon na łóżko. Jak narazie pierwsza część mojego planu, przebiegała znakomicie. Teraz jeszcze kolejne.
Rozpromieniony zbiegłem po schodach, wrzeszcząc na prawo i lewo, że za 5 minut ‘ZEBRANIE W DUŻYM POKOJU’. W taki sposób zawsze się zwoływaliśmy, aby ogłosić jakieś ważne wieści. Rozsiadłem się na turkusowej sofie, czekając na chłopaków. Po chwili zza framugi wychylił się prawie nagi Styles, okryty jedynie kocem, zaspany Zayn, a za nim niezbyt lepiej wyglądający Horan i Liam. Z punkty widzenia osoby trzeciej musiało to dość zabawnie wyglądać. Czwórka zaspanych gości, wyglądających jak widma i jeden, rozpromieniony, jakby się czegoś naćpał.
-Tomlinson, jeżeli to nie jest nic ważnego, a  NA PEWNO to nie jest nic ważnego, zakatrupię cię gołymi rękoma! - wysyczał Zayn, zakasając rękawy od koszuli.
Zaśmiałem się melodyjnie, rozciągając się na kanapie.
-No chłopcy, szykujcie się. Zaraz wyjeżdżamy do Doncaster!- oznajmiłem, no co cała czwórka od razu się obruszyła i nawet Malik zaprzestał swoich lamentów. Stali jak słupy soli, nie wiedząc o co chodzi. Nie powiem, wyglądało to przezabawnie.
-A, no i Harry…- przypomniałem sobie, opuszczając salon i ponaglając przyjaciół-masz pozdrowienia od swojej ‘jedynej Sally’
Chłopak jeszcze raz się obruszył, będąc jeszcze bardziej zdezorientowany całą sytuacją. Poklepałam towarzysza po ramieniu, oznajmiając że o 10.00 wyruszamy.
No to zapowiada się niezła jazda…

____________________________________
Witajcie kochani !
Wreszcie rozdział dodany. Jak widzicie, poznajecie w nim bliżej Sally. Myślę, że na razie nie będzie kluczową postacią, lecz kto wie.. Mam do niej plany :33
Przepraszam, że tak rzadko się pojawiają kolejne rozdziały, ale naprawdę w ciągu tygodnia mam masę zajęć.

Powoli zbliżają się święta, czyli wolne. Dlatego myślę, że w następnym tygodniu pojawi się next :)))
KOMENTARZ = JEDNA DAWKA POKRZEPIAJĄCEJ ENERGII. :)Jeżeli macie do mnie jakieś pytania to zapraszam na:
TT : EVERYBODY LIES, BABY
ask.fm : NagaShaaw

Jeżeli jesteś nowym czytelnikiem, to bardzo miło mi ciebie tutaj powitać. Jeżeli podoba ci się moje opowiadanie, to zapraszam do dodanie się do obserwujących bądź w zakładce "informowani' proszę podać swojego tt (:

*Zaznaczajcie w ankiecie, jeżeli jesteście stałymi czytelnikami bloga :))
*Nastąpiły zmiany w niektórych zakładkach.
*Niedługo zaktualizuję kolejne nominacje do Liebster Award. 

Jeszcze raz : mam nadzieję, że wam się podoba i proszę o pozostawienie śladu po sobie.
~Wasza yuumy.

13 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa co wymyślił Lou, jakaś niespodzianka, czy coś? xDD
    Boski rozdział i nie mogę się doczekać następnego. ♥
    UP ALL NIGHT.

    OdpowiedzUsuń
  2. UP ALL NIGHT
    Ehh,tyle czekania na rozdział,i nadal nie wiem na czym szatański plan Tomlinsona polega :D

    OdpowiedzUsuń
  3. UP ALL NIGHT
    Świetne!!

    OdpowiedzUsuń
  4. UP ALL NIGHT
    Uwielbiam to! Ciekawe ci Louis wymyślił! Czekam na następny!!! <3 Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com/ !!! :>

    OdpowiedzUsuń
  5. UP ALL NIGHT ;D
    Kooocham to♥
    Awww :3

    OdpowiedzUsuń
  6. UP ALL NIGHT !!!
    Kurde co oni wymyślą na te uro Valerie ?
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie przeczytałam Twojego bloga. Cóż dużo w nim..... One Direction, ale u mnie będzie MCR XD (oczywiście to nie jest jakąś tam wadą)
    Mnie to najbardziej zastanawia historia Valerie.

    OdpowiedzUsuń
  8. UP ALL NIGHT
    Czekam, co to się wydarzy w tym Doncaster :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Up All Night :3
    Koocham Twooje opowiadanie :D JEST TAKIE trzymające w napięciu ;pp

    +
    Wybacz za spam! ;)))))))

    Zapraszam :
    http://how-itall-began.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. UP ALL NIGHT ;D
    Kocham ttooo
    Zapraszam:

    http://onedirectionmarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. UAN! XD
    Napiszę krótko: kocham takie opowiadania. Kocham, gdy pisze ktoś, kto po prostu... potrafi pisać. :)
    Pozdrawiam i czekam na nexta. :3

    (wybacz, siostrzyczko, też się zareklamuję :3)
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://inlovewithbvb.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAPRASZAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! http://stranger--fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń