niedziela, 3 marca 2013

Chapter Nine



(…)-Louis, poczekaj. –usłyszałam ponownie ten melodyjny głos, automatycznie się odwracają w jej stronę-Przecież jeszcze nadal ci się nie przedstawiłam.
Wybuchłem gromkim śmiechem, mówiąc że ‘wreszcie poszłaś po rozum do głowy’. Wyciągnęła w moją stronę nieznacznie dłoń i uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Mam na imię Valerie. Valerie Adams.
Poczułem jak moje serca nagle przestaje pracować, a oddech staje się płytki. Ręce zaczęły mi się automatycznie pocić, a wargi stały się suche. Żołądek związał mi się w supeł, przez który nie mogłem wydukać ani jednego słowa. Wpatrywałem się w jej zielone tęczówki, zdając sobie sprawę z tego, że przez całe trzy dni miałem chyba klapki na oczach.

Jak mogłeś wcześniej nie dostrzec, że to twoja Valerie, idioto…  Ktoś, kto jest dla ciebie najbliższą osobą, przez te 3 miesiące…

                                             ~*~
-Louis…Lou..Loueh… POWIEDZ COŚ WRESZCIE!- wydarł mi się wprost do ucha Harry. 
Siedziałem w naszym tour busie oparty twarzą o szybę samochodu wpatrując się w krople spływające po szybie. 
Typowa brytyjska pogoda..brrr. Choć nigdy nie miałem żadnych zastrzeżeń do deszczu, po prostu chyba się już do niego przyzwyczaiłem, tym razem było zupełnie inaczej. Taki stan jeszcze bardziej wprawiał mnie w zamysł i smutek. Może nie sam ‘smutek’, ale uczucie do tego zbliżone. Od bitych trzech godzin, siedząc w tym cholernym busie, rozmyślałem tylko nad jedną sprawą. Jak mogłem być aż takim idiotą? Żeby nie poznać tej Valerie? Jedynej w swojej rodzaju. Dziewczyny, która przez głupie sms’y wywoływała u mnie tyle pozytywnej energii? Dzięki której otrząsnąłem się po śmierci rodziców. Dzięki której mój świat stał się lepszy…



Niechętnie zwróciłem twarz w stronę chłopaka, ukazując mu wymowny uśmiech. Wiedziałem, że ten jeden gest już mu starczał, żeby zrozumieć, że coś jest nie tak. Nie dało się ukryć. Styles znał mnie lepiej, niż ktokolwiek inny. Ba, nie zdziwiłbym się, gdyby lepiej ode mnie samego. Był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Był moim bratem, któremu mogłem zawsze zaufać. Był dla mnie największym wsparciem. Oczywiście każdego z chłopaków uwielbiałem tak samo i nigdy bym nie zdołał wybrać między nimi, ale tylko z Harry’m łączyła mnie niewidzialna więź. Potrafiliśmy się dogadać się bez słów, jak najbliższe rodzeństwo.
-Mów, co nabroiłeś, Tomlinson.- wypalił na tyle głośno chłopak, że pozostała trójka automatycznie zaprzestała swoje dotychczasowe zajęcia. Takim oto trafem, czworo par oczu wpatrywało się centralnie w moją osobę. Jedynie Niall co chwilę przerywał kontakt wzorkowy, bo musiał przecież wygrzebać kolejne ciastko z opakowania. Spuściłem wymownie głowę, mając nadzieję, że wymigam się od odpowiedzi. Lecz słysząc ponaglanie Zayna, moje ‘nadzieja’ prysła jak bańka mydlana. No dalej Tomlinson, powiedz swoim przyjaciołom jakim jesteś idiotą…
-Poznałem prawdziwą Valerie. – wydukałem po chwili, unosząc głowę w stronę chłopaków. Ich reakcji mogłem się spodziewać. Trzy rozciapierzone twarze wpatrywały się we mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. {jeżeli czytasz ten rozdział, napisz w komentarzu TAKE ME HOME. z góry dzięki autor xx} Ponownie, jedynie Horan nie był zbytnio przejęty całą sytuacją, wygrzebując kolejną paczkę żelek.
-Agle tof tchyba dyobrze, żke się pozknaliście, ngie? Przynajmniej wszystko sobie wyjaśniliście, że ty to Paul i tak dalej…– wypalił blondyn z buzią pełną od słodkości.
-Chłopie, ale ty czasami jesteś ciemny ! - Zayn uderzył swoją dłonią w sam środek swojego czoło, strzelając tzw. ‘fejspalma’. Reszta wywróciła oczami, a Horan nie wiedząc o co chodziło jego towarzyszom, ponownie zabrał się zabrała jedzenie.
-No wiesz Niall, tak wyszło że…
-Nie powiedziałeś jej, że ty Ta Paul, prawda?- przerwał mi Liam, z tym swoim politowaniem w oczach. Pokiwałem nieznacznie głową, na co wszyscy  wypuścili ze świstem powietrze śmiejąc się ze mnie.
-No to może nam chociaż powiesz, którą z tych dziewczyn była twoja Valerie? – zapytał po chwili pytania Harry. I tego obawiałem się najbardziej, choć szczerze mówiąc, nie miałem do tego żadnych  powodów. Po prostu, jakoś dziwnie się z tym czułem.
-No to ten…- zacząłem, bawiąc troczkiem od bluzy- Valerie to ta dziewczyna, którą Niall i Zayn- zwróciłem się w stronę chłopaków- nie chcieli przyjąć na swoje zajęcia. A ty i Liam poznaliście ją na tym przyjęciu pożegnalnym.
Horan słysząc te słowa, zakrztusił się żelkiem, kaszląc w niebo głosy. Na szczęście Liam był blisko niego i opanował tą całą sytuację, choć sam był zszokowany. Zayn i Harry siedzieli naprzeciwko mnie, z otwartymi buziami, nie wiedząc co powiedzieć. Tak jak myślałem, okazało się to dla nich wieeeeelkim zaskoczeniem.
-Ale..że to..naprawdę…. ONA?- wydukał jakby z niesmakiem Horan, przez co aż krew zaczęła we mnie wrzeć. Nie ma prawa mówić w taki sposób o mojej Valerie… to znaczy… o Valerie po prostu.
-Tak, to ta dziewczyna, o której mówiłeś, że jest dziwna i którą wykreśliłeś z listy ‘potencjalnych Valerie’- wysyczałem na jednym oddechu i aż poczułem ukucie w klatce.
-Ej, chłopaki spokojnie…- zaczął Liam, lecz ktoś mu przerwał.
-Uuuu, Horan. Chyba trafiłeś w słaby punkt naszego Tomlinsona. Ktoś tu się….- w tym momencie moja złość dosięgła zenitu, przez co nie było dane skończyć Zayn’owi swojej myśli. Rzuciłem się na przyjaciela, choć  prawdę mówiąc,  nie wiem dlaczego tak zareagowałem. To było coś silniejszego ode mnie.

-Ok., to teraz spokojnie. – oznajmił Harry spokojnym głosem, gdy już wszyscy przywróciliśmy się do stanu używalności. Nadal byłem zdenerwowany na mulata z kpienie z tej całej sytuacji, na ale cóż. Na niego nie da się długo gniewać. –Naprawdę nigdy jakoś nie zauważyłeś, że Valerie to właśnie ona? Nic ci jej nie przypomniało?
Ostentacyjnie pokiwałem przecząco głową, lecz w tym momencie wszystko do mnie wróciło. Nagle, przypomniałem sobie nasze wszystkie rozmowy od tych 3 miesięcy.  Przecież sama mi siebie opisywała, mówiła o swoich zainteresowaniach! Nawet wspominała o tym, że gra na gitarze! No i w domu dziecka dzieli pokój z jedną taką blondynką, o imieniu Sally? Louis, ale ty jesteś tępy.. Strzeliłem tak zwanego ‘fejspama’ ze swoje głupoty, a potem prałem głowę o łokcie, chcąc…
-Właśnie sobie przypomniałeś rzeczy, o których mówiła ci wcześniej Valerie, ale ty dopiero teraz o nich sobie przypomniałeś, prawda? – zapytał, a niemal oznajmił Liam, dokładnie znając mój tok myślenia. Nie musiałem nawet przytakiwać, bo wiedziałem że przyjaciele to już wiedzą. Zayn znów nie mógł wytrzymać przez co wymsknęło mu się ‘Ale ty jesteś głu…’ ale nie było mu dane skończyć, bo Lokowaty uderzył gazetą w głowę chłopaka, przez to ten od razu ucichł. Dało się słyszeć jedynie ciche skomlenie mulata ‘za co to…?!’ i krótką odwiedź Hazza ‘ty już wiesz za co’. Dzięki Harry, ale tym razem Zayn miał cholerną rację. JESTEM IDOTĄ.
-Too… co masz zamiar dalej z tą sytuacją zrobić?- zapytał cicho Niall, tym razem jak najbardziej normalnym głosem. Spodziewałem się tego pytanie. Ale najgorsze był to, że nie znajdywałem żadnej odpowiedzi…
-Ni wiem.-złapałem się za głowę-Nie mam zielonego pojęcia.
Znacie to uczucie, gdy nie wiecie co dalej począć? Nie potraficie podjąć żądnego kroku? Tkwicie jakby w martwym punkcie, z którego nie ma jakiekolwiek wyjścia. Punktu, który…
-Ahh. Szkoda. Bo jak się nie mylę, to wspominałeś, że niedługo są jej urodziny..- powiedział Zayn, nawet z nutą smutku w głosie.
Tak, 18. Urodziny Valer…
-ZAYN, JESTEŚ GENIUSZEM !-wrzasnąłem na cały bus, przez co nawet nas szofer odwrócił głowę stronę krzyków. Pomachałem mu nieznacznie, mówiąc że wszystko w porządku. Potem rzuciłem się na mulata, ściskając go najmocniej jak potrafiłem. Pozostała trójka patrzyła się na mnie, jakbym wypił chyba hektolitry red bulla, albo najadł się szaleju. 
Dopiero po chwili, gdy usłyszałem cichy szept Zayna ‘Louis, dusisz…’ automatycznie go puściłem, przez co ten opadł bez ducha na siedzenie rozmasowując kark.
-Zakładam, że właśnie wpadłeś na jakiś szalony pomysł, i oczywiście nic nam o nim nie powiesz, prawda? – zapytał Harry z rozczarowaniem wypisanym na twarzy. No niestety, ten pomysł jest tylko mój. Rozłożyłem się wygodnie na fotelu, posyłając pozostałym szatański uśmieszek i zamknąłem mimowolnie oczy. Uwaga uwaga, plan Tomlinsona niedługo zostanie wcielony w życie, mvahahaha.


_________

Witajcie kochani !
Jak widzicie, kolejny rozdział za nami. Nie ma w nim dużo akcji, ale mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu.
KOMENTARZ = JEDNA DAWKA POKRZEPIAJĄCEJ ENERGII. :)
Jeżeli macie do mnie jakieś pytania to zapraszam na:
TT : EVERYBODY LIES, BABY
ask.fm : NagaShaaw

Jeżeli jesteś nowym czytelnikiem, to bardzo miło mi ciebie tutaj powitać. Jeżeli podoba ci się moje opowiadanie, to zapraszam do dodanie się do obserwujących bądź w zakładce "informowani' proszę podać swojego tt (:

Jeszcze raz : mam nadzieję, że wam się podoba i proszę o pozostawienie śladu po sobie.
~Wasza yuumy. 



16 komentarzy:

  1. TAKE ME HOME xxx :)
    Szatański plan Tomlinsona.Nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. TAKE ME HOME :3
    Hah, Tomlinson i szatański plan xD Czekam na następny rozdział z ogromną niecierpliwością < 3 :D
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. take home:) Tomlinson ty tępa strzało:D

    OdpowiedzUsuń
  4. haha świetne opo!! Nie mogę się doczekać tego co wymyślił Lou :)
    " TAKE ME HOME "

    OdpowiedzUsuń
  5. TAKE ME HOME !
    No dziwne żebym nie przeczytała :D. Rozdział fajny i czekam na dalszą część bo nw co Louis wymyśli :O

    OdpowiedzUsuń
  6. TAKE ME HOME!
    Jestem nową czytelniczką i także serdecznie cię witam :) Na wstępie zaznaczę, że przeczytałam całe opowiadanie za jednym zamachem i bardzo mi się spodobało. A zwłaszcza twój lekki styl pisania i pogodny nastrój jaki u mnie wywołujesz. Co do rozdziału, to zaciekawił mnie ten szatański plan Tomilsona, już zaczynam się bać co on mógł wymyślić :D Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam, Karolina xx
    http://brytyjskie-uczucia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. take me home :))

    rozdział rewelacyjny, już nie mogę się doczekać planu Louisa :D
    szkoda że nowe pojawiają się tak rzadko :(
    ale treść na szczęście wszystko wynagradza :)

    Całuję, ściskam i życzę weny :)xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Take Me Home :D
    świetny rozdział, i wgl Lou jest taki szybki w myśleniu, że ja pierdole....
    Ale mimo wszystko mi się podoba. Kiedy następny rozdział ?

    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. TAKE ME HOME, BEBE!
    Oh Yeah! Super rozdział! Na pewno urodziny będą ciekawe! Hehehe

    OdpowiedzUsuń
  10. TAKE ME HOME rozdział jak zawsze świetny! Czekam na następny! Zapraszam na nowy rozdział na http://dream-love-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. TAKE ME HOME Zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award. Więcej informacji tu: http://every-time-i-close-my-eyes-paradise.blogspot.com/p/liebster-award.html
    (Jeżeli nie bierzesz w tym udziału, przepraszam za spam)

    OdpowiedzUsuń
  12. TAKE MY HOME
    Jestem ciekawa co to za niecny plan ma w zamierzeniu Lou wcielić w życie :P

    OdpowiedzUsuń
  13. TEJK MI HOM. :3
    Siemsoooon, siostra! :D
    No to tego, ja se to tak czytam i czytam i się oderwać nie mogę! *__* Weź jak nexta zrobisz, to mnie poinformuj, bo aihsjdosashdcnsajhdcui. <3
    Wybacz, jebłabym Ci taki dłuugi komentarz, ale mama mnie w kompa wywala. .__.
    Macz lof. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. TAKE ME HOME! Wielbię Cię, piszesz świetnie!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  15. TAKE ME HOME! rozdział jak zawsze fajny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. TAKE ME HOME! Następny poproszę. Ładny styl pisania XD

    OdpowiedzUsuń